O spektaklu
"Gdziekolwiek pojedziesz, do Indii czy środkowej Afryki, wszędzie słychać Trubadura" - pisał Giuseppe Verdi kilka lat po premierze. Trubadur jest kolejnym przystankiem na drodze kompozytora do sławy. Napisany w 1853 roku, między Rigolettem a Traviatą, tworzy razem z nimi świętą trójcę operową ugruntowującą pozycję Verdiego jako największego z twórców opery XIX wieku.
Po sukcesie Rigoletta Verdi był na fali. Nie chciał więc tracić czasu i jak najszybciej pragnął zabłysnąć kolejną premierą. Nie wiadomo, jak trafił na tekst hiszpańskiej sztuki Antonia Garcii Gutierreza El trovador, faktem jest, że Trubadur to w efekcie żeński odpowiednik Rigoletta. Miłość, tajemnica, zazdrość i zemsta - Trubadur eksploatuje nośne wątki, zawsze znajdujące zainteresowanie odbiorców. Ale to nawet nie historia robi na widzu największe wrażenie. Opera ta jest w rzeczywistości dziełem skończenie pięknym pod względem muzycznym. Urzekają w nim zmysłowe melodie, drzemie pod powierzchnią rytmiczny żywioł, który tylko czeka, by znaleźć dla siebie ujście. I tak się dzieje: wysokie C w partii Manrica jest tylko dowodem na to, że Trubadur to też jedna z najbardziej wymagających partii tenorowych w historii opery.
Obsada
* - gościnnie
Streszczenie libretta
Akt I. Pojedynek
Pierwszy obraz
Podczas gdy Hrabia di Luna wzdycha nocą pod balkonem ukochanej Leonory, jego kapitan Fernando nie daje zasnąć straży, opowiadając raz jeszcze straszne dzieje hrabiowskiego braciszka (All'erta! - Di due figli). Mamka chłopczyka zauważyła pewnego dnia starą Cygankę, która wbijała weń złe spojrzenie. Mały natychmiast się pochorował, zatem staruchę schwytano, oskarżono o czary i spalono na stosie jak należy. Nazajutrz jednak dziecko gdzieś przepadło, a wśród ciepłych jeszcze popiołów niewygasłego stosu znaleziono zwęglone resztki niemowlęcia. Podejrzenie padło na córkę Cyganki daremnie jednak szukał jej stary hrabia di Luna, nie chcąc wierzyć w śmierć synka. Fernando zapewnia, że jeszcze dzisiaj, po tylu latach, rozpoznałby ją wśród tysiąca innych (Abetta zingara). Podobno zresztą upiór starej czarownicy wciąż błądzi w okolicy, czy to pod postacią kruka, czy puszczyka, zwykle o północy. Opowieść zmroziła krew w żyłach dzielnych wojaków, gdy więc nagle rozlega się dwanaście uderzeń zegara na wieży, wszyscy rozbiegają się w popłochu.
Drugi obraz
Leonora przechadza się po pałacowym ogrodzie w Aliferii, nie tracąc nadziei na powrót tajemniczego trubadura ujrzanego onegdaj na turnieju, gdzie miała zaszczyt zdobić jego skronie laurem zwycięstwa. Młodzieniec zniknąć jednak bez śladu, po czym pojawił się znów w tym właśnie ogrodzie z miłosną pieśnią na ustach (Tracea la notte). Inez, powiernica Leonory, daremnie błaga ją, by zapomniała o nieznajomym; zakochane serce takich słów nie słyszy (Di tale amor). Damy oddalają się, pojawia się natomiast Hrabia di Luna, gotów wbiec po pałacowych schodach do apartamentów Leonory - gdy nagle ogród wypełnia głos znienawidzony, śpiew zakochanego trubadura (Deserto sulla terra). Na jego dźwięk Leonora zbiega pośpiesznie, rzucając się w ramiona pierwszego mężczyzny, jaki wyłania się z mroku. Cóż za pomyłka! Mężczyzną owym jest Hrabia, niezmiernie pomieszany. W świetle księżyca ukazuje się wówczas rycerz w srebrzystej zbroi: to Manrico, którego Leonora błaga o przebaczenie, zapewniając go o swej dozgonnej miłości. Nieporozumienie obraca się w dramat, gdy Manrico podnosi przyłbicę, ukazując Hrabiemu twarz buntownika wyjętego spod prawa. Dwaj rycerze krzyżują miecze, nie bacząc na rozpacz Leonory (tercet: Di geloso amor sprezzato).
Akt II. Cyganka
Pierwszy obraz
W obozie Cyganie opiewają swój żywot spędzany między miłością a codziennym znojem (chór: Vedi! le ofosche notturne spoglie - Chi del gitano). Jest wśród nich stara Azucena, którą prześladują okropne wizje: płonący stos, oszalały tłum, konająca w męczarniach ofiara (Stride la vampa). Przy niej spoczywa syn Manrico, ciężko ranny w pojedynku. Nic dotąd nie wiedział o losie swej babki, skazanej na stos przez hrabiego di Luna za zbrodnię, której nie popełniła. Azucena podążyła za matką z małym synkiem w ramionach, nie udało się jej wszakże uratować nieszczęsnej ofiary. By się zemścić, porwała hrabiowskiego synka, lecz w chwili gdy miała go rzucić w żarzące się jeszcze bierwiona, spadło na nią wspomnienie matczynej męki i przez pomyłkę wrzuciła w ogień własne dziecko (Condotta ella eria in cepii). Czyż zatem nie jestem twoim synem? - niepokoi się Manrico, na co Azucena przypomnia, że zawsze była mu troskliwą matką, a młodzieniec nie próbuje dowiedzieć się nic więcej. Wspomina natomiast swój pojedynek z hrabią di Luna, kiedy to miał go już na ostrzu miecza, lecz w ostatniej chwili jakiś tajemny głos wstrzymał jego rękę (duet: Mal reggendo). Ruiz, towarzysz Manrica, przynosi mu fatalną wieść: Leonora, pewna jego śmierci, wstępuje do klasztoru. Nie bacząc na ostrzeżenia Azuceny, Manrico rusza w drogę (Perigliarti ancor languente).
Drugi obraz
Nocą, nieopodal klasztoru, Hrabia di Luna czeka na Leonorę, którą mają porwać jego ludzie. Nie zniesie żadnego rywala, bodaj byłby nim sam Bóg (Il balen del suo sorriso - Per me ora fatale). Gdy zbliżają się zakonnice z Leonorą, Hrabia zabiera im drogę, nagle jednak staja przed nim Manrico i jego żołnierze. Widząc trubadura przy życiu, di Luna nie wierzy własnym oczom, podczas gdy Leonorze zda się, że jest w raju (concertato: E deggio, e posso crederlo). Rycerze Manrica rozbrajają Hrabiego, pozwalając kochankom uciec bezpiecznie.
Akt III. Syn Cyganki
Pierwszy obraz
Obozowisko Hrabiego nieopodal zamku Castellor, gdzie Manrico schronił się wraz z Leonorą (chór: Squilli, eccheggi). Żołnierze schwytali jakąś starą Cygankę, która wedle Fernanda przyszła tu na przeszpiegi. To Azucena, rzekomo poszukująca zaginionego syna (tercet: Giorni poveri vivea). Nagle Fernando ją rozpoznaje: to ona, porywaczka i morderczyni hrabiowskiego synka! Azucena zaklina się, że o niczym nie wie, wzywając na pomoc swego syna Manrica. Na dźwięk tego imienia Hrabia tryumfuje: a więc ma w ręku matkę znienawidzonego rywala (Deh rallentate, o barbari!).
Drugi obraz
W kaplicy zamku Castellor Leonora i Manrico oczekują zaślubin. Manrico stara się ukoić trwogę ukochanej (Ah si, ben mio), jej przeczucia okazują się jednak słuszne: Ruiz ukazuje Manricowi przez zamkowe okno Azucenę, którą zbiry Hrabiego wloką na stos. Manrico porzuca zrozpaczoną Leonorę, biegnąc na ratunek matce (Di quella pira).
Akt IV. Kaźń
Pierwszy obraz
Pokonany i schwytany przez Hrabiego Manrico czeka na egzekucję w pałacu Aliferia. Leonora przychodzi nocą pod wieżę, gdzie został uwięziony - ma na palcu pierścień z trucizną (D'amor sull'ali rosee). Z kaplicy dobiega złowrogie Miserere, a z wieży płynie głos Manrica. Nawet tego nie podejrzewając, trubadur śpiewa z Leonorą żarliwy duet miłosny (Miserere). By go ocalić, dama gotowa jest na wszystko (Tu verdrai ch'amore in terra). Nadchodzi Hrabia di Luna, wydając ostatnie rozkazy: stos dla matki, topór dla syna. Nagle staje przed nim ta, której nie udało mu się odnaleźć w zamku Castellor, składając mu niesłuchaną propozycję: jej ręka w zamian za życie trubadura (duet: Mira, d'acerbe lagrime). W chwili gdy oszalały ze szczęścia Hrabia ułaskawia Manrica, Leonora połyka truciznę (Vivra! Contende il giubilo).
Drugi obraz
W mrocznym lochu Manrico i Azucena czekają na swój straszny los. Cyganka majaczy w gorączce, wspominając kaźń swej matki i śniąc o utraconej wolności (duet: Ai nostri monti), gdy zaś wyczerpana zasypia, drzwi do lochu otwierają się i wchodzi Leonora. Drogo zapłaciła za życie i wolność ukochanego, poznawszy jednak ową cenę, trubadur odpycha ją ze wzgardą. (tercet: Ha quest'infame amor venduto). Swój błąd rozumie dopiero, gdy Leonora kona w jego objęciach. Widząc tę scenę, Hrabia zarządza natychmiastową egzekucję. Na dźwięk pożegnalnych okrzyków Manrica budzi się Azucena. Hrabia wlecze ją do okna: niech zobaczy, jak kończą wrogowie. Dopiero gdy spadł topór, Cyganka ogłasza triumfalnie Hrabiemu, że ściął rodzonego brata.
(Streszczenie libretta według Tysiąc i jedna Opera P. Kamińskiego)
Obsada
Recenzje spektaklu
Recenzja "Trubadura" Verdiego w Operze Wrocławskiej
"(...) serca publiczności zdobył szwarccharakter, Hrabia di Luna, który doprowadził wprawdzie do śmierci Leonory oraz zastrzelił własnego brata, jednak tak śpiewał i wyglądał, że moje sąsiadki orzekły: Leonora była głupia, że wybrała Manrica. Tym samym oświadczenie Stanisława Kuflyuka na konferencji prasowej, iż w operze jak w życiu: kobiety wybierają tenora, okazało się PR-owską kokieterią. Baryton zgarnął wszystko. Na koniec warto pochwalić znakomicie brzmiący chór oraz orkiestrę prowadzoną przez Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego".